Wybuch granatnika w KGP: Sąd wyznacza datę procesu byłego komendanta policji

W czwartek w warszawskim sądzie rejonowym na Mokotowie odbyło się posiedzenie dotyczące sprawy generała inspektora Jarosława Szymczyka, byłego komendanta głównego policji, w związku z incydentem z granatnikiem w Komendzie Głównej Policji. Obrońca generała złożył wniosek o zwrócenie dokumentów do prokuratury z powodu rzekomych uchybień w śledztwie. Sąd jednak odrzucił ten wniosek i zaplanował pierwsze posiedzenie na 13 listopada.
Sąd Rejonowy dla Warszawy Mokotów nie zgodził się na przekazanie sprawy z powrotem do warszawskiej prokuratury okręgowej, co miało na celu uzupełnienie materiału dowodowego. Jak poinformowała prokurator Alicja Szelągowska, decyzja ta jest ostateczna i nie można jej zaskarżyć.
Kontrowersje wokół procesu
Adwokat generała złożył też wniosek o wycofanie sędziego z rozpatrywania sprawy, argumentując to wątpliwościami co do jego bezstronności. Wniosek ten został skierowany do przewodniczącego sądu. Kolejne posiedzenie w tej sprawie zostało zaplanowane na 13 listopada 2025 roku.
Argumenty obrony
Adwokat Bogumił Zygmont, reprezentujący generała Szymczyka, twierdzi, że jego klientowi odmówiono prawa do obrony podczas postępowania przygotowawczego. Według niego, gen. Szymczyk nie miał możliwości złożenia wyjaśnień ani zapoznania się z materiałami dowodowymi, co powinno być podstawą do zwrotu sprawy do prokuratury w celu uzupełnienia braków.
Szczegóły oskarżenia
Oskarżenie przeciwko generałowi Jarosławowi Szymczykowi trafiło do sądu rejonowego pod koniec stycznia. Zarzuty dotyczą posiadania granatnika RGW-90 bez odpowiednich zezwoleń oraz przewiezienia go z Ukrainy do Polski bez zgłoszenia tego faktu podczas kontroli celnej w Dorohusku. Prokuratura oskarża generała o nieumyślne spowodowanie zagrożenia dla życia i zdrowia wielu osób poprzez nieprawidłowe obchodzenie się z granatnikiem, co doprowadziło do jego wystrzału i uszkodzenia budynku Komendy Głównej Policji.
Okoliczności incydentu
Eksplozja miała miejsce po powrocie generała Szymczyka z Ukrainy, gdzie – jak twierdzi – otrzymał granatniki jako prezenty. Były one rzekomo zużyte, jednak jeden z nich wybuchł na zapleczu jego gabinetu, powodując lekkie obrażenia u generała.